Z dojazdem do Sajgonu pojawił się mały problem . Z okazji Wietnamskiego Nowego Roku biletów nie ma przez prawie tydzień, więc jesteśmy uziemieni. Zaczynamy szukać jakiegokolwiek połączenia w kierunku miasta, potem coś się wymyśli .
I jest mała wioska w górach dokąd można kupić bilety , cena co prawdo 100% ekstra, ale nie mamy wyboru , potem już tylko 150 km, więc jakoś dojdziemy . Podróż leci jak zwykle sypialnym , rano dobijamy do malutkiej wioski .
W Wietnamie na transport nie można narzekać mają wszystko sprawnie zorganizowane . Na następny autobus czekamy nieco ponad godzinę – Sajgonie nadchodzimy. Wcześniej ostrzegano nas jakie warunki panują w mieście (pozdrawiamy 3 Polki z Londynu). Tutaj na 8 milionów mieszkańców
jest 10 milionów skuterów .Spodziewaliśmy się szaleństwa na drogach.
A tu niespodzianka. Prawie 5 milionów ludzi wyjechało z okazji Nowego Roku , więc w mieście jak po ataku atomowym pustki i spokój.

Południowy Wietnam to zupełnie coś innego jak północny . Kuchnia podobna
do tajskiej i jest co jeść poza kurzymi łapkami .



Postanawiamy wybrać się na wycieczkę po Mekongu . Konkurencja tak duża,
że ceny są naprawdę niskie i nie opłaca się kombinować na własną rękę.




W komplecie pływanie łódką . Małe czółno o napędzie dwóch kobiet . Po raz kolejny faceci są niegodni pracy na wiosłach . Już na początku drogi dostaję wiosło
do pomocy . Postanawiam pokazać klasę – co ja i to cienkie wiosełko – będzie jak w Asteriksie . Po pięciu minutach wiosłowania wymięka mi ramię. Przekładam wiosło na drugą stronę. Idziemy jak rakieta i wymijamy inne łódki .
Tyle, że po trzeciej zmianie ramienia zaczynam martwić się, że nie dotrzymam tempa tym małym Wietnamkom . Walczę dalej tylko ten kapelusz ciągle zsuwa się na oczy. Może i dobrze – mogę zrobić krótką przerwę, żeby go poprawić . Wioślarki z innych łódek śmieją się i krzyczą, żeby mi płaciły za wiosłowanie . O jest widzę koniec kanału , całe szczęście , już ledwo daje radę.
Nawet przez chwilę nie podejrzewałem te drobne dziewczyny o taką siłę. Jedno jest pewne kobiety z oponką i brzuszkiem nie zobaczycie w tej wiosce.
Tak więc drogie Panie zostawcie te zajęcia aerobiku i siłownie . Kupić kanu
i z rodziną nad jezioro . Przyjemne i jakie pożyteczne . Przy wiosłowaniu lewa, prawa burta i wszelkie niedoskonałości znikną błyskawicznie .






Produkcja wódki ryżowej idzie na bieżąco. Zacier stoi obok w wiaderkach .
I można kupić kanisterek na miejscu.- szału w smaku nie ma.

Manufaktura produkcji cukierków – aż mi się praca na wtryskarce przypomniała – Brrr


Jak już walniesz lufę prosto z aparatury i zagryziesz cukierkiem to można krokodyle połowić . Czasami parę razy trzeba gadowi tym mięsem w łeb przyłożyć, żeby się obudził .



Sajgon robimy na szybko , bo tak naprawdę to niewiele jest tu to roboty.
Przed nami Kambodża.