Archive for Październik, 2014

Medelin pożegnanie Kolumbii

Miasto okryte niesławą . Siedziba karteli narkotykowych , porwania, wymuszenia. Dla  mnie spokojne miasto z  fajnymi parkami . Nie wyczuliśmy najmniejszego zagrożenia. Cała Columbia jest wspaniałym miejscem, serdecznych ludzi. Tutaj można by spokojne zostać. Ludzie są uśmiechnięci weseli , chętnie służą pomocą .W Medelin spędzamy dwa dni włócząc się po mieście. Teraz czekamy na samolot do Panamy i kończymy 11 miesięczną przygodę z Ameryką Południową .

P1190633P1190638P1190641

Sztuka użytkowa – daje cień przechodnią

P1190642P1190646P1190655P1190659P1190662P1190669

Torty na każdą okazję

P1190676P1190680

Armenia–stolica kawy

Każdy kto mnie zna wie jaki mam stosunek do kawy . Ale co zrobić jest cała dolina producentów kawy, więc trzeba jechać i zobaczyć . Na pierwszy ogień bierzemy park kawy. Połączenie parku rozrywki z muzeum na plantacji kawy. Poszaleliśmy troszkę jak dzieci i była okazja zobaczyć proces produkcji kawy od zasadzenia ziarenka do wypalania . Drugie uderzenie to pobliska kopalnia soli przerobiona na katedrę , Podobno jedyna katedra solna na świecie . Choć świetnie zorganizowana to nawet troszkę nie może się mierzyć z Wieliczką. Na zakończenie pobytu w   rejonie kawy wizyta w gospodarstwie produkującym kawę . Wspaniała rozrywka za sensowne pieniądze . Przebieranie się w stroje ludowe, zbieranie kawy, nauka tańców ludowych.

P1190295P1190301P1190305_1190334_1190344P1190364

Pokaz świateł w kopalni

P1190371_1190386_1190406P9290488P1190413PA010506PA010541PA010542

A tak rośnie kawa

P1190432

A tak się bawią stare konie

PA010554P1190459PA010588P1190481

Wystrzelenie Grażyny na 40m

P1190485

Żółwik przybił piątkę

PA010593P1190502P1190504P1190519

Produkcja kawy instant

P1190525P1190527P1190542

Tak troszkę tradycyjnie

P1190559P1190563

Zbieranie kawy na plantacji

P1190600P1190609P1190611P1190612P1190613P1190614P1190618P1190630P1190631P1190632

Krótka migawka z Bogoty

Do stolicy postanowiliśmy wpaść na chwileczkę . Dość ruchliwa stara część miasta zabudowana starymi obiektami. Warte uwagi jest muzeum złota gdzie możemy zobaczyć dużą kolekcję wyrobów ze złota z epok przed kolumbijskich.

P9240436P9260439P9260442_1190237P1190240P1190249P1190261P1190264

Cartagena

Po wyplażowaniu się mały skok do obowiązkowego punktu w Kolumbii. Miasto wpisane w dziedzictwo Unesco . Piękne, kolorowe uliczki sporo małych knajpek i bardzo sympatyczni ludzie powoli zaczynam mi się ta Kolumbia podobać .Sporo zabytków jak na Amerykę Południową , a nad całością góruje twierdza. Łażąc bez celu z kąta w kąt zwiedzamy to miasto. Dużo dzieł sztuki rozstawionych na ulicach nadaje mu delikatny charakter.

P9210298P9210312P9210314P9210318P9210328

Ja też, ja też

P9210335P9210343

A jednak może być wersja uśmiechnięta JPII

P9210346P1190122P9210363P9210372

Przed ślubem……..

P9230380P9230382P9230384P1190128P1190129P1190130P1190132P1190135

Po ślubie

P1190145P1190153P1190157P1190159

Tutaj pełne równo uprawnienie gorsety dla panów obowiązkowe

P1190169P9230394P1190180P1190190P1190200P1190202P1190207

Kolumbia – początek

Po ponad 15 kontrolach i po 2 zrzutkach na państwowych funkcjonariuszy Wenezueli trafiamy do Kolumbii . Znowu przeskok cywilizacyjny, nowe ładne autobusiki i ulice czyste.Pierwsza miejscowość to punkt tranzytowy do parku Tayrona . W miasteczku jest dobre zaplecze turystyczne i całkiem ładne plaże, ale nas ciągnie do karaibskich widoczków. Wejściówka do parku nie jest tania, ale pozwala spędzić 4 dni na jego terenie. Park zorganizowany rewelacyjnie , wzdłuż drogi na drzewach hasają małpy, a w trawie buszują kolorowe jaszczurki. Pierwszy nocleg na kempingu blisko plaży, ale szału nie ma. Liczymy że Playa Piscina będzie tak szałowa jak reklamują lokalsi . Rankiem zbieramy obozowisko i ruszamy  . Po  około pół godziny oczom naszym ukazuje się rajska plaża . Woda –kryształ, bialutki piasek i palmy  koło wody. Teraz najtrudniejsza cześć.: musimy plażować Woda tak kusi, że nie czekam, od razu do wody. Płynę sobie spokojnie oglądając rybki kiedy nagle widzę jak tuż koło mnie przepływa  wielki żółw . Mało się nie zachłysnąłem wodą . Chwilę popływałem za nim przybiłem z jego tylną łapą piątkę i lecę po Grażynę . Grażyna raczej nie chętna do kąpieli kiedy usłyszała o żółwiach nie zważając na fale pomknęła ich szukać . Kolorowe rybki to niech się schowają , spokojne i taneczne ruchy żółwi przyciągają jak magnes. I tak czas poleciał jak z bata i musimy ruszać na kemping . Nowy nocleg totalnie turystyczny , dookoła palmy , więc o kokosy łatwo . Po puszce odgrzewanego chili wciągnęliśmy dwa kokosy jako deser. Rankiem następnego dnia ruszamy dalej  , szlakiem koni jucznych idziemy do drogi głównej skąd chcemy złapać autobus . W pewnym momencie kiedy przechodziliśmy przez dżunglę spotkaliśmy się oko w  oko z lokalnymi Indianami , sam nie wiem kto był bardziej zdziwiony.

Film.: Pływanie z żółwiami

P1180940P1180942P9160193P9160194P9160198P1180947P1180949

Witaj w Dżungli

P9180210P1180958P1180966P1180976P1180987_1190008P9190223P1190015_1190017P1190026P9190246P1190044P1190046P1190052P1190053P9190255P1190059P1190069P9190270P9190274P9190282P1190081P1190084

Poza światem

P1190091P1190093P1190100_1190109

Niespodzianka w lasku – Indianie

P1190115

Wenezuela- na szybko

Bardzo dużo obiecywałem sobie po tym kraju. Wiele ciepłych słów słyszałem wcześniej teraz jest pora to sprawdzić .Atrakcji tutaj nie ma za wiele poza zaginionym światem i wodospadem anioła. Niestety jednej atrakcji nie zobaczymy z braku czasu drugiej z powodu kosztów . Postanawiamy zahaczyć parę miast i piękne plaże.Pierwsza podróż autobusowa po Wenezueli okazała się ciekawym przeżyciem.
Kraj biedny, więc i na komputery szanse małe. Ludzie, aby załapać się na
autobus do Puerto La Cruz już w nocy ustawili się w kolejce. Sprzedaż
biletów zaczyna się w momencie gdy autobus z Brazylii przyjedzie na granicę
i kierowca poinformuje panią w kasie ile osób wysiadło. Tym razem
szczęśliwą liczbą okazała się trzynastka. Niestety pięć osób zostało na dworu.
Po chwili kierowca włączył Klimę na ful. Po piętnastu minutach Marek
stwierdził, że obsługa autobusu prowadziła poprzednio chłodnię. Zrobiło się
bardzo, bardzo zimno. Pomimo upału na zewnątrz, na szybach pojawił się
szron. O dziwo, ludzie nie protestują tylko zakładają na siebie co raz
więcej warstw ubrań. Na jednym z przystanków prosimy o dostęp do plecaków.
Wyciągamy śpiwory, a reszta pasażerów dzielnie walczą z zimnem.
Co kilkadziesiąt km kierowcy wychodzą, aby sprawdzić zawieszenie, a aby
uatrakcyjnić nam podróż wpada policja i sprawdza dokumenty. Niektórzy
pasażerowie muszą iść do kontroli.I tak w zimnie i chłodzie przy wyciąganiu
co rusz z kieszeni paszportów po dziewiętnastu  godzinach docieramy do
Puerto La Cruz.
Tutaj zmieniamy autobus, który zawiózł nas do Santa Fe.Pierwszy dłuższy pobyt zaplanowaliśmy na wyspie na Karaibach. Grażyna odebrała to jako karę  . Krystalicznie czysta woda , piaszczyste plaże , palmy i kolorowe ryby,  a po zimne piwo jest 20 kroków.Takie piekło przygotowałem dla   niej . Drogę do tego “raju” przebyliśmy taksówką , tyle że starszą ode mnie. Stąd tylko pół
godziny taksówką i trafiamy do małej wioski. Szukamy noclegu. Okazało się, że w
całej miejscowości miejsc brak. Jest weekend i końcówka wakacji. Kurort
trzęsie się od plażowiczów. Z pomocą przychodzi nam szczęście, które póki
co dzielnie dotrzymuje nam kroku. Zatrzymuje się przy nas … rowerzysta i
podpowiada, że najlepiej abyśmy popłynęli motorówką na wyspę. Tam za
symboliczną opłatą, którą zbiera Park można rozbić namiot.
Wskazał port, w którym podobno taniej wynajmiemy łódkę i pojechał w swoją
stronę. Pakujemy się na statek i załadowani piwem i wodą płyniemy na wyspę . Wyspa jak wyspa.: palmy, krystaliczna woda, biały piasek. Staramy się wytrzymać te trzy dni . Urozmaiceniem jest spotkanie z grupa 30 znajomych Wenezuelczyków . A bonusem jest adoptowanie 20 letniej córki . Sama się zaoferowała, więc co było zrobić . Po tym traumatycznym przeżyciu wpadamy na następna plażę . Tym razem wypad po wyspach i pływanie w otwartym oceanie . Zwiedzamy lasy namorzynowe, grotę Maryi , zatopiony wrak , i pobliskie wysepki.

Sami Wenezuelczycy bardzo przyjaźni i zakochani w kraju i Chavezie . Dla nich  to wizjoner, który zmienił ich kraj. W całej Wenezueli są samochody bardzo stare o potężnych silnikach . Paliwo po 10 centów, więc nikt tu się  nie liczy z paliwem.

Impreza na wyspie

Drobne po wymianie kasy.

P9040531P9060547P9060559P9060562P9070588P9070595P1180835P1180839P1180840P9080001P9080005P9080010P9080020P9080026P9080036P9080054

Nasi nowi krewni

P9080058

I nasza córka

P9080060P9100065P9110080P9110093P9110101P9110111P1180878P1180884P1180900P1180913P1180927P1180933

Co do cywilizacji.: to tutaj w wózku z hot-dogami można płacić kartą

P9120145P9140149P9140155P9140163P9140168P9140170P9140179

Brazylijska Amazonia

Nasz statek towarowo – pasażerski zatrzymuje się po peruwiańskiej stronie rzeki .  Teraz mamy do wyboru statek do Kolumbii lub Brazylii. Postanawiamy odwiedzić Kolumbie i dopiero z miasta Leticia  przejść do Brazylii skąd rusza statek do końcowego portu Manaus. W Kolumbii i Brazylii od razu pewna poprawa. Wszystko lepiej zorganizowane i troszkę czyściej, ale tez drożej. Rano po nocy spędzonej w  Kolumbii idziemy poszukać statku do Manaus. Trochę kręcenia się, rozmów i bez targowania mamy bilety po dobrej cenie do Manaus. Wypływamy koło 11 . Statek to brazylijski poziom usług , czysty prawie nowiutki, elegancka obsługa . Mimo, że śpimy w swoim hamaku na pokładzie to podróż jest bardzo przyjemna. Trzy hamaki ode mnie jest telewizor gdzie można zobaczyć ( I tu UWAGA) Izaurę. Co prawda wersja już współczesna , ale akcja równie szalona. Posiłki podawane są w rytmie więziennym . Kiedy na pokład przychodzi ktoś z obsługi i dmie w gwizdek pasażerowie ustawiają się w kolejce do mesy i są wpuszczani grupami. Pomimo paru dni droga mija szybko . Widoki za burtą monotonne i kojące . Rzeka bardzo spokojna  i rozlewająca się . Tutaj widać jaka jest szeroka. Do Manaus dobijamy zadowoleni z podróży. Kiedyś dawno temu czytałem, że w Manaus można spotkać delfiny , więc decydujemy się na poszukanie takiej możliwości. Chodzimy po mieście, pytamy, marudzimy i jest. Wycieczka na pływanie z amazońskimi delfinami. Co prawda kombinowałem same   delfiny, ale wykupienie turystycznego pakietu dla naiwnych. wychodzi w tej samej cenie więc targujemy się i mamy bilety na przedstawienie. Pierwsza część to wizyta na spotkaniu rzek . Amazonka i Rio Negro spotykają się niedaleko Manaus. Dzieli je tak wiele ( prędkość, temperatura. gęstość, skład ), że nie chcą się połączyć i tworzą piękną mozaikę. Kolejny punkt to wizyta w pływającym domu gdzie można poprzytulać różne zwierzątka. Leniwce to naprawdę miłe stworzątka. No chyba, że akurat potraktują Cię jak drzewo i mocno przytulą się pazurkami. Zwieńczeniem jest pływanie z delfinami . Te słodkie ssaki mieszkają sobie w Amazonce jako wolne zwierzęta i na zawołanie i zachęcane rybami  przypływają do pływającego domu, aby dawać uciechę turystom. Co by nie mówić to są wspaniałe stworzenia , potrafią się przytulać zaczepiać i nawet podskubywać . Można z nimi spędzić każdą ilość czasu.  W   wycieczce był tez pakiet ,, Indianie.. Oczywiście Indianie są oryginalnie z Wenezueli, ale to nic nie szkodzi . W tradycyjnej chacie na potrzeby turystów przygotowują przedstawienie. Faceci na bokserki zakładają palmowe okrycia, a kobiety zdejmują nowoczesne  biustonosze i przygotowują się do tańca . Przedstawienie połączone z tańcem, graniem i śpiewami . Gdzieś w Internecie  czytałem, że Manaus to najdziksze miasto świata. Pewnie ktoś chciał dodać sobie animuszu, bo miasto z dziczą  nie ma nic wspólnego. Ba nawet Operę maja prawie 200 letnią .Jak dla mnie to Brazylia jest cudowna. Może jedyny problem to ten portugalski – ciężko się dogadać .Co prawda oni nawet rozumieją jak mówię po hiszpański, ale zrozumieć ich odpowiedź to już wyzwanie …

Film.:

Taniec ,,ludowy ,,

Nasz statek

P8300237P1180482P1180483_1180492_1180498_1180504_1180506_1180509_1180512_1180535_1180536_1180538_1180540_1180544_1180549P8300206_1180554_1180555

Tak wspaniale może wyglądać pień drzewa

P8310282_1180559P1180570P1180571P1180579_1180583_1180592_1180613P8310358P1180639P1180640P1180641P1180655P1180661P1180672P1180689P1180690P1180720P1180758P1180769

U nas dzieci mają psy i koty, a tutaj są to kajmany na smyczy

P1180776P9020463P9020480_1180787_1180802P1180807P1180808P1180832P1180834

Amazonka

Jakimś cudem dotarliśmy do Mazan. Jeszcze tylko 15 minut moto – rikszą i jesteśmy nad Amazonką .   Łeb mnie boli, do tego  jest cały w strupach bo wejście do mesy na barce było niskie i jak wychodziłem to waliłem łysiną w aluminiową listwę, ale przygoda pełną parą . Przed nami jeszcze expres- łódka  z Mazan do Iquitos. Potem wyszukanie statku do trój graniczą  i płyniemy do granicy Peru, Columbii , Brazylii . W Iquitos postanawiamy zakręcić się za oglądaniem delfinów . Agencje turystyczne jedna przez drugą zachwalają jakie to przygody mas czekają . Na słowo Polska wyciągają foldery reklamowe  z zdjęciami książek WC I zapewniają, że możemy z nimi odwiedzić lokalne plemiona żyjące tradycyjnie. Wybrzydzamy i marudzimy, aż trafiamy na muzeum etnograficzne i jaka niespodzianka.: tu nie ma  plemion żyjących w lesie równikowym, są jedynie turystyczni przebierańcy. Trochę przyłamani postanawiamy darować sobie takie przedstawienie . W mieście zatrzęsienie moto –riksz , tutaj nawet robią się korki z tych trój kołowców..Z braku ciekawych zajęć idziemy do portu złapać statek do następnej miejscowości.Amazonka to już inny świat domy mają ściany, a czasami okna. Tu już wieje cywilizacją . Rzeka spokojniejsza  i jakoś inaczej. Statek  do  trój graniczą w Standardzie Peru nic specjalnego . Dolny pokład załadowany towarami dwa górne to pokłady na hamaki .Wszyscy ostrzegają, żeby pilnować bagażu bo kradną. Na statku na rufie kiblo-prysznice,  tyle że koło południa jak się nagrzeje to delikatnie mówiąc śmierdzi.  Ale jest dość luźno i trasa przebiega spokojnie . Jedzenie nie zachwyca, ale nie takie rzeczy jedliśmy. Posiłki przynoszą do hamaka . Za to męska obsługa kuchni dała nam dużo do myślenia. Ubrani i uczesani jak dziewczyny w koszulki z cekinami, które zmieniają czasami 4 razy dziennie. Gesty kobiece ,ale coś nie tak. Zresztą w Peru w telewizji to dość popularne zjawisko.

P8221760P1180377P1180378P1180383P1180384P1180394

Ten z tyłu pełen towaru jest nasz

P8230025P8230034

_1180419_1180431P1180435

Po drodze przystanek na załadunek ryb

P8240050P8240097_1180441_1180465_1180477_1180478_1180480_1180494

Czy obraza czy promocja ?

W jednym ze sklepów w Brazylii na samej dolnej półce znaleźliśmy taką niespodziankę . Wódka jest najtańsza na regale, produkowana przez producenta o niemiecko brzmiącym nazwisku . Cokolwiek znaczy taka prowokacja Puszczam oczko

P8300246