Posts tagged ‘Wenezuela’

Wenezuela- na szybko

Bardzo dużo obiecywałem sobie po tym kraju. Wiele ciepłych słów słyszałem wcześniej teraz jest pora to sprawdzić .Atrakcji tutaj nie ma za wiele poza zaginionym światem i wodospadem anioła. Niestety jednej atrakcji nie zobaczymy z braku czasu drugiej z powodu kosztów . Postanawiamy zahaczyć parę miast i piękne plaże.Pierwsza podróż autobusowa po Wenezueli okazała się ciekawym przeżyciem.
Kraj biedny, więc i na komputery szanse małe. Ludzie, aby załapać się na
autobus do Puerto La Cruz już w nocy ustawili się w kolejce. Sprzedaż
biletów zaczyna się w momencie gdy autobus z Brazylii przyjedzie na granicę
i kierowca poinformuje panią w kasie ile osób wysiadło. Tym razem
szczęśliwą liczbą okazała się trzynastka. Niestety pięć osób zostało na dworu.
Po chwili kierowca włączył Klimę na ful. Po piętnastu minutach Marek
stwierdził, że obsługa autobusu prowadziła poprzednio chłodnię. Zrobiło się
bardzo, bardzo zimno. Pomimo upału na zewnątrz, na szybach pojawił się
szron. O dziwo, ludzie nie protestują tylko zakładają na siebie co raz
więcej warstw ubrań. Na jednym z przystanków prosimy o dostęp do plecaków.
Wyciągamy śpiwory, a reszta pasażerów dzielnie walczą z zimnem.
Co kilkadziesiąt km kierowcy wychodzą, aby sprawdzić zawieszenie, a aby
uatrakcyjnić nam podróż wpada policja i sprawdza dokumenty. Niektórzy
pasażerowie muszą iść do kontroli.I tak w zimnie i chłodzie przy wyciąganiu
co rusz z kieszeni paszportów po dziewiętnastu  godzinach docieramy do
Puerto La Cruz.
Tutaj zmieniamy autobus, który zawiózł nas do Santa Fe.Pierwszy dłuższy pobyt zaplanowaliśmy na wyspie na Karaibach. Grażyna odebrała to jako karę  . Krystalicznie czysta woda , piaszczyste plaże , palmy i kolorowe ryby,  a po zimne piwo jest 20 kroków.Takie piekło przygotowałem dla   niej . Drogę do tego “raju” przebyliśmy taksówką , tyle że starszą ode mnie. Stąd tylko pół
godziny taksówką i trafiamy do małej wioski. Szukamy noclegu. Okazało się, że w
całej miejscowości miejsc brak. Jest weekend i końcówka wakacji. Kurort
trzęsie się od plażowiczów. Z pomocą przychodzi nam szczęście, które póki
co dzielnie dotrzymuje nam kroku. Zatrzymuje się przy nas … rowerzysta i
podpowiada, że najlepiej abyśmy popłynęli motorówką na wyspę. Tam za
symboliczną opłatą, którą zbiera Park można rozbić namiot.
Wskazał port, w którym podobno taniej wynajmiemy łódkę i pojechał w swoją
stronę. Pakujemy się na statek i załadowani piwem i wodą płyniemy na wyspę . Wyspa jak wyspa.: palmy, krystaliczna woda, biały piasek. Staramy się wytrzymać te trzy dni . Urozmaiceniem jest spotkanie z grupa 30 znajomych Wenezuelczyków . A bonusem jest adoptowanie 20 letniej córki . Sama się zaoferowała, więc co było zrobić . Po tym traumatycznym przeżyciu wpadamy na następna plażę . Tym razem wypad po wyspach i pływanie w otwartym oceanie . Zwiedzamy lasy namorzynowe, grotę Maryi , zatopiony wrak , i pobliskie wysepki.

Sami Wenezuelczycy bardzo przyjaźni i zakochani w kraju i Chavezie . Dla nich  to wizjoner, który zmienił ich kraj. W całej Wenezueli są samochody bardzo stare o potężnych silnikach . Paliwo po 10 centów, więc nikt tu się  nie liczy z paliwem.

Impreza na wyspie

Drobne po wymianie kasy.

P9040531P9060547P9060559P9060562P9070588P9070595P1180835P1180839P1180840P9080001P9080005P9080010P9080020P9080026P9080036P9080054

Nasi nowi krewni

P9080058

I nasza córka

P9080060P9100065P9110080P9110093P9110101P9110111P1180878P1180884P1180900P1180913P1180927P1180933

Co do cywilizacji.: to tutaj w wózku z hot-dogami można płacić kartą

P9120145P9140149P9140155P9140163P9140168P9140170P9140179