Archive for Luty, 2015

Wietnam

Do Wietnamu jedziemy sypialnym autobusem . Tylko teraz z okazji Wietnamskiego Nowego Roku  zwiększył on swoją pojemność dwukrotnie . Ludzie są upychani
na podłodze i sadzani  jak w bobsleju .Spędzą tak ponad 12 godzin.

DSCF1331DSCF1338

Na granicy gęsta mgła i niewiele widać

P1020592

My też mamy tłusty czwartek – ciasto dobre, tylko nadziewane ziemniakami. Kulinarnie  jest tragicznie. Główny przebój to zupka i nic więcej . Turyści ratują się zjadając kebaby lub bułki z różnościami . Większość potraw to połączenie słodkiego i słonego . Kebab, hamburger będzie w słodkiej bułce na ostro. Kukurydza prażona będzie w cukrze .

P1020594

Skutery w Hanoi są wszędzie. Jeżdżą po drodze i chodnikach . Pieszy tutaj nie ma racji bytu. Najlepiej chodzić po pasie ulicy koło chodnika, który normalnie jest parkingiem dla skuterów.

P1020595P1020597

Prawdziwy Wietnamczyk ma trzy pasje .: jedzenie zup, granie w gry na ulicy
i  trąbienie . Trąbić trzeba w każdej sytuacji . Im częściej i głośniej tym lepiej,
więc na ulicy panuje jazgot.

P1020601P1020611P1020613P1020615

Tak sobie szliśmy, aż trafiliśmy do ambasady jakiegoś dziwnego kraju  Ba  Lan

P1020618

Tutaj pomniki Lenina stają w  ładnej oprawie

DSCF1365

A tutaj w muzeum zrzutka z amerykańskiego lotnictwa.

DSCF1378DSCF1398

Luang Prabang

Do jednego z hitów Laosu przeniesiemy się autobusem sypialnym .
Tutaj występuje on w różnych wersjach. Tym razem załapiemy się na wersję,
która kojarzy się z więziennymi pryczami. Pozycja półleżąca – rozmiar azjatycki. Mocno współczułem pełnowymiarowym “białym” . Ja jako kurdupel ledwo się mieściłem , nawet ramiona wystawały poza koje.Spanie na gibona, ręce bezwładnie dyndają poza łóżkiem.

DSCF1292

Na miejscu dziesiątki świątyń. Całe dnie można spędzić na zwiedzaniu.

P1020385P1020389P1020401P1020402

Jak nie ma roboty to można złapać drzemkę na hamaku

P1020421P1020425P1020435_1020479

Obowiązkowy element – zachód słońca z górki w centrum miasta

_1020496P1020520

Sezonowe bambusowe mosty w porze deszczowej nie działają

P1020525P1020528P1020549P1020567

A ja mam psa , małego psa znalazłam go …….

P1020577P1020581

Koniec roku się zbliża i ilość ślubów wyraźnie wzrasta

Nowa Zelandia–propozycja

Szukamy chętnych na wspólne zwiedzanie Nowej Zelandii i dzielenia kosztów wynajęcia samochodu oraz paliwa. Reszta do uzgodnienia.

Pozdrawiamy,

Grażyna i Marek

Jaskinia

Niedaleko od granicy tajlandzkiej jest jaskinia o długości 7.5 km, którą można zwiedzać łódką z małym silnikiem . Cała wyprawa zajmuje koło 2.5 godziny
i jest niesamowita . Jaskinia wydaje się być bez końca .
Rzeka wije się w olbrzymiej jaskini pomiędzy głazami i mieliznami.
Niewątpliwie jest to największa jaskinia jaką do tej pory widzieliśmy.
Czasami wysiadamy z łódki i idziemy  po dnie rzeki lub po wystających skałach.
Na zdjęciach nie widać jak wielka jest jaskinia. Czasami latarkami oświetlaliśmy olbrzymie kotły nad naszymi głowami. Ilość form skalnych jest oszałamiająca .
W Polsce zachwycaliśmy się jedynie namiastką tego co tu występuje hurtowo.
I pojawiła się nowe zjawisko . Tutejsze koty maja obcinane ogony tak gdzieś
w połowie. Nie wiemy dlaczego, ale już małe kociaki chodzą z małymi kitkami.

P1020095

60 km przed celem utykamy w korku

P1020096

Jak okazuje  się po ponad godzinie jest mała przeszkoda na drodze

P1020105DSCF1152DSCF1159P1020125P1020126_1020131_1020157_1020160P1020185DSCF1204P1020212P1020216P1020226_1020245_1020260_1020279P1020313P1020321P1020324

Cała  okolica podziurawiona jaskiniami, więc ruszamy na poszukiwanie.

P1020337P1020339

Nawet nie trzeba był długo szukać . Jaskinia pełna form naciekowych – w  Polsce byłaby to jaskinia chroniona, a tu każdy może sobie połazić

 

P1020349P1020352P1020355

Laos

Po nocnej jeździe pociągiem lądujemy na granicy Laosu . Tutaj w paszportowym to wiza raczej finansowa niż faktyczna. Krótki formularz 31 USD i można przekroczyć granicę . Jak na państwo gdzie powiewa czerwona flaga z sierpem i młotem jest dość fajnie . Nasz pierwszy przystanek to Vientiane. Tutaj jest główny symbol Laosu prezentowany na wszystkich folderach. Kuchnia w Laosie już nie tak pikantna jak w Tajlandii , choć jedzenie wciąż smaczne .Pojawiły się bagietki
i kanapki na ulicy.

P1010984P1010986P1010993P1010997P1020008P1020013P1020027P1020037

Ale niedaleko koło granicy jest Budda Park . Jest całkiem nowym produktem ,
ma z pięćdziesiąt lat, ale robi wielkie wrażenie

P1020040P1020047DSCF1109DSCF1115P1020056DSCF1131P1020066P1020075P1020080P1020089

Ostatnie dni w Bangkoku

Po ciągłym jeżdżeniu robimy sobie krótki odpoczynek w Bangkoku .
Wyskoczyliśmy na duży pływający targ, kawałek za miastem.W porównaniu z tym w mieście (targ) jest bardzo fajny . Dużo łodzi  i domów na palach.
Docieramy na zakończenie,ale i tak jest ciekawie. Następny dzień wypad na wyspę, na krótkie plażowanie.

P1010802P1010811P1010814P1010819P1010821P1010825P1010831P1010839P1010865P1010867P1010877

Dodatkowy bonus targu – fota z wężykiem

P1010884DSCF0875

Świat jest przedziwny i rządzi się karmą . Spotkaliśmy  się z Anulą od zakończenia podstawówki tylko raz i dopiero w Taj była możliwość drugiego spotkania, choć mieszkamy w jednym województwie.Było super. Do zobaczenia kochani.

P1010898P1010907P1010909DSCF0892P1010922Tylko dzięki temu, że pomyliłem autobus trafiliśmy na procesję mnichów, która odbywa się raz do roku i to przez 1 godzinę . I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie .  I jak tu nie wierzyć Hindusom .

 

P1010938P1010957P1010964

Prawie półtora tysiąca mnichów idzie gęsiego po matach wyściełanych płatkami kwiatów. Policja sprawdza czy w kwiatach nie ma ukrytych ostrych przedmiotów . Ludzie klęczący wzdłuż pochodu intonują modlitwę

P1010982

Inle Lake

Odpadamy od zgiełku miejskiego i uciekamy nad jezioro. W miasteczku lądujemy nocą więc wyczekujemy do świtu, aby wyszukać jakiś nocleg . Miasteczko maksymalnie turystyczne. Jest czyściutko , masa noclegów i kawiarni dla białych .  Tutaj cała społeczność pracuje nad utrzymaniem dobrego stanu miejscowości.
W mieście są dwa klasztory wiec każdego ranka można obserwować przemarsze mnichów w poszukiwaniu datków.. Pokręciliśmy się troszkę po mieście
i na przystani wytargowaliśmy łódkę dla siebie na zwiedzanie jeziora.
Wypływamy z rana bo mamy załapać się na targ na drugim końca jeziora .
W programie obowiązkowe zwiedzanie niby złotnika, odwiedzimy niby tkalnie sprzedającą wyroby przemysłowo produkowane gdzieś poza Birmą . Ale za to poznałem nowy typ włókna z kwiatu lotosu bardzo ciekawa metoda produkcji .
Do tego fabryka papierosów i wyroby z drewna . Wszystko jednak zrobione perfekt . Naprawdę dopracowane elegancko i nie można się czepiać .
Widoki zachwycające – szczególnie  poranne mgły. Dla mnie taka perełka.

DSCF0637

Polski akcent.

DSCF0639P1010353P1010370P1010381

Tutaj jak w Ameryce południowej równouprawnienie jest traktowane dosłownie
i na  budowach pracują kobiety

P1010384

Poranny przemarsz mnichów

P1010386P1010389P1010408P1010421P1010439P1010446

Niemal cyrkowe pokazy rybaków – już bardzie atrakcja turystyczna niż metoda połowu

P1010452P1010465

P1010467P1010500

Jak na cały świecie i tutaj rzeka to szlak  transportowy

P1010516

A tak – tradycyjnymi sieciami posługują się rybacy

DSCF0664DSCF0670P1010540P1010541P1010550

Aby wpaść do koleżanki trzeba z domu łódkę zabrać

P1010562P1010598P1010599P1010636P1010638P1010639P1010649P1010666P1010682P1010692

Okładanie złotymi listkami elementów w świątyni zarezerwowane dla tylko mężczyzn . W całej Birmie widać ja szybko się bogacą ludzie. Prawie każda świątynia przechodzi okładanie złotem. I to nie w takiej małej skali tylko potężne stupy pokrywane są złotem.

P1010721

Martyna , znaczy Grażyna w śród długich szyj

P1010727P1010732P1010740S0290769

Pływający ogrody czyli uprawy na otwartej wodzie , takie hydro ogrody na dużą skale

P1010749P1010765P1010775P1010790P1010799

A to nasza ucieczka z Birmy. Busik z Yangun do granicy.
Niestety kolejna nieprzyjemna przygoda z mieszkańcami tego kraju.
Birmę opuszczam z niesmakiem . Może byliśmy za krótko bo tylko  10 dni , może nie w tych miejscach co trzeba . Według mnie to legenda o tym kraju przerasta wielokrotnie stan faktyczny.

Mandalay

Rozochoceni jazdą pociągiem w Tajlandii postanawiamy następny odcinek pokonać birmańską koleją . Wagon i przedział podobny do europejskich.
I tu się kończy podobieństwo. W wagonach koła są eliptyczne, albo nie ma szyn . W wagonach tak rzuca, że albo trzymasz się ścian, albo siedzisz. Stanie bez zapierania się jest niemożliwe . Spanie to już pełna udręka . Do naszego przedziału trafił młody Niemiec Jacob, który zajmował górną koję podobnie jak ja.
Koję w czasie snu zajmuje  się tylko czasowo, bo co chwilę tak rzuca wagonem,
że trzeba się zapierać sufitu, aby nie spaść z łóżka ,a ciało odrywa się do pościeli
i przez chwilę lewituje. .Na początku jest to powód do śmiechu z naszym sąsiadem, ale po kolejnej godzinie jest to męczące . Spanie jest praktycznie niemożliwe, bo kto wyśpi się w rolerkasterze . Do Mandalay docieramy wykończeni , nici wyszły ze snu . Z Jacobem postanawiamy poszukać wspólnie noclegu . Jak przystało na Birmę nie jest to zbyt łatwe. Pada rekord szukania noclegu.: prawie 2.5 godziny . Ale u rodziny chińskiej trafiamy na niezły lokal.

P1000869S0140343P1000873P1000875

Nowe rozwiązanie rower z koszem

P1000878

Mnisi tu

P1000886

Mniszki tam

P1000894

Lokalna myśl techniczna- jednocylindrowy Diesel – podobny do bieszczadzkich wszędołazów.

DSCF0407P1000898DSCF0409P1000905P1000908

Ekologiczne rozwiązanie na kryzys paliwowy. Zabiera 4-5 osób

DSCF0416DSCF0424P1000919

Widać czym jest prawdziwa wiara – te  trociki na pewno nie utrzymają takiej budowli

P1000930

Podobno największy dzwon na świecie i nawet działa

P1000943P1000951P1000994P1010004P1010010P1010028

Świątynne Las Vegas

P1010034P1010038P1010042DSCF0521

Pozostawiliśmy na chwilę u stóp świątyni , wracamy a tu opieka z herbatką i poczęstunkiem P1010143

A tutaj początek przygody, która udowadnia perfidię i zwykłą podłość ludzi mających kontakt z turystami w Birmie . W okolicy Mandalay jest jedno ze starych miast . Kiedy jechaliśmy na miejsce nasz taksiarz lekko zabłądził więc zacząłem śledzić mapą jego trasy. Tak wpadłem na drogę, która powinna doprowadzić nas na miejsce . Bardzo się z dziwiłem jak samochód zatrzymał się nad brzegiem rzeki i kierowca kazał nam iść do łódki. Oczywiście wszyscy na brzegu uparcie zaklinają się, że żadnej drogi nie ma i jedynie łódką można dopłynąć . Jak pokazuje mapę to zaklinają się, że tylko terenowe samochody mogą tam  dojechać.
Na tym samym brzegu lądują autobusy wycieczkowe z niczego nie świadomymi turystami.

P1010136

Na drugim brzegu kolejna atrakcja. Teraz już za 14 USD . Przejazd bryczką , można powiedzieć, że obowiązkowa bo….

 

P1010132

Ci mili mieszkańcy rozkopali 500 m drogi, polali ją wodą i przygotowali na turystów. Odcinek nie jest zbyt długi i przeszliśmy go ślizgając się w błocie

P1010073P1010078P1010098P1010120

Cała reszta miejscowości jak i droga dojazdowa ma ulice asfaltowe
lub utwardzane . Ludzie są zupełnie nieświadomi jak są robieni w konia
przez lokalsów. To jeden z przykładów jak bardzo mylą się ludzie wychwalając
bez opamiętania Birmę

P1010154P1010156DSCF0612DSCF0614

Najdłuższy drewniany most na świecie. No prawie drewniany, bo ponad połowa podpór jest już betonowa  . Ale nadal budzi zachwyt.

P1010198_1010221P1010225_1010245P1010312

Jak się pokręci po mieście to można coś ciekawego spotkać – walizkowy zestaw węży

P1010314P1010325DSCF0630DSCF0633

Yangun

Pierwsze duże miasto w Birmie . Hotele tutaj są koncesjonowane, więc ceny za zapleśniałe nory są jak za porządny hotel . Trzeba naprawdę się nachodzić, żeby znaleźć coś rozsądnego . W mieść leciutko azjatycki chaos, ale ogólnie dość akceptowalnie . Można całymi dniami szwendać się po świątyniach  tylko, że z czasem robi się to nudnawe.

P1000674DSCF0162P1000684P1000686DSCF0173P1000693P1000698P1000705P1000707P1000724P1000756P1000767P1000771P1000782P1000804_1000819

Tutaj też czasami trzeba miejscami dołożyć